O tym, czym jest edukacja zdrowotna i dlaczego powinna być obowiązkowa nie tylko jako przedmiot, z dr Justyną Józefowicz, psycholożką, psychoterapeutką uzależnień, współtwórczynią rekomendacji SOS dla Edukacji do międzyprzedmiotowej edukacji zdrowotnej, szefową Wydziału Promocji Zdrowia, Profilaktyki i Wychowania w Ośrodku Rozwoju Edukacji, rozmawia Karolina Prus-Wirzbicka.
Karolina Prus-Wirzbicka: Co to znaczy zdrowotny analfabetyzm?
dr Justyna Józefowicz: To brak umiejętności, wiedzy i kompetencji społecznych niezbędnych do właściwego rozpoznawania własnych potrzeb zdrowotnych oraz podejmowania odpowiednich działań profilaktycznych i leczniczych. Osoby z niskim poziomem alfabetyzmu zdrowotnego mogą mieć trudności w zrozumieniu informacji medycznych, stosowaniu się do zaleceń lekarskich i podejmowaniu decyzji korzystnych dla zdrowia. Przykładem są trudności ze zrozumieniem ulotki leku, co prowadzi do jego niewłaściwego stosowania, np. zażywania w nieodpowiednich dawkach.
Jak z tym analfabetyzmem łączy się nowy przedmiot edukacja zdrowotna?
Celem edukacji zdrowotnej jest rozwijanie u uczniów umiejętności dbania o zdrowie przez całe życie i podejmowania świadomych decyzji w tym zakresie oraz wzmacnianie potencjału zdrowotnego dzieci i młodzieży. To interdyscyplinarny proces obejmujący aspekty zdrowia fizycznego, psychicznego, społecznego, seksualnego i środowiskowego, a kluczowym elementem jest właśnie poprawa alfabetyzmu zdrowotnego – młodzi ludzie będą się uczyć analizowania informacji, unikania dezinformacji oraz dokonywania racjonalnych wyborów dotyczących zdrowia.
Dlaczego nowy przedmiot, a nie modyfikacja wychowania do życia w rodzinie?
Wychowanie do życia w rodzinie to w założeniu przedmiot przygotowujący do odpowiedzialnego życia rodzinnego i małżeńskiego, zawiera istotne treści dotyczące roli rodziny, wychowania dzieci, komunikacji w relacjach międzyludzkich. Natomiast edukacja zdrowotna ma na celu wszechstronne podejście do zdrowia i kompleksowe kształtowanie umiejętności dbania o nie na wielu poziomach zarówno poprzez edukację na temat chorób i profilaktyki, jak też zdrowego stylu życia. Ponadto wprowadza szerszy kontekst, który przygotowuje młodego człowieka do bardziej świadomych decyzji w różnych obszarach życia.
Jeśli spojrzymy na różnice programowe między WDŻ a edukacją zdrowotną, rzucają się w oczy kwestie zdrowia środowiskowego, coś, co w ostatnich latach w końcu zaczyna być dostrzegane. W 2022 r. ORE wraz z Fundacją Code for Green wydał podręcznik do edukacji klimatycznej, ale wciąż temat zmiany klimatu postrzegany jest raczej jako wątek stricte przyrodniczy, paradoksalnie oderwany od człowieka.
Pomiędzy WDŻ a edukacją zdrowotną zaledwie 8% obszarów jest całkowicie zbieżnych, 23% wykazuje częściowe pokrycie, a aż 69% jest nowych – to m.in. profilaktyka chorób oraz metody radzenia sobie z trudnymi emocjami, co czyni ten przedmiot bardziej kompleksowym i holistycznym w podejściu do zdrowia.
Czy teraz jest dobry moment na wprowadzenie edukacji zdrowotnej?
Z mojej perspektywy jako osoby pracującej z pacjentami świadomość dotyczącą własnego zdrowia warto pogłębiać jak najwcześniej. Nie bez powodu tak ważnym elementem pracy psychologa czy psychoterapeuty jest psychoedukacja, czyli moment, w którym osoba dowiaduje się „jak to działa”. Z drugiej strony w teorii uczenia się, np. w popularnym cyklu Kolba, doświadczenie powinno być urefleksyjnione – jeśli coś się przeżyło, warto się zatrzymać i zastanowić, jakie mechanizmy tu zadziałały, co jest skutkiem itd.
Najbardziej doskonały i szczelny system ochrony zdrowia będzie mało skuteczny, jeśli ludzie nie potrafią o siebie zadbać. A wśród dzieci i młodzieży mamy teraz bardzo dużo problemów: postępująca otyłość, rosnąca liczba osób zmagających się z depresją lub szkodliwym używaniem substancji, trudności z utrzymaniem higieny cyfrowej, wysoki wskaźnik samobójstw osób w wieku szkolnym. Dlatego zawsze jest dobry moment na wprowadzenie takiego przedmiotu.
Rozumiem, że jego celem jest profilaktyka poprzez uwrażliwienie uczniów na pierwsze sygnały trudności oraz pogłębienie wiedzy?
Tak, żaden z wymienionych problemów nie jest ani nowy, ani zaskakujący. Warto natomiast dopilnować, byśmy dla realizacji nowego przedmiotu stworzyli optymalne zaplecze będące efektem synergii – współpracy ekspertów akademickich (np. z obszaru zdrowia, pomocy społecznej), nauczycieli konsultantów, doradców metodycznych, organizacji pozarządowych, dyrektorów i nauczycieli.
Jako osoba pracująca z organizacjami pozarządowymi mam dość adekwatny obraz tego, jak dużo wiedzy i narzędzi jest w tej strefie. A z drugiej strony obserwuję coraz więcej świetnych nauczycieli, dyrektorów i całe społeczności szkolne, które odpowiedzialnie tworzą programy autorskie uwzględniające podstawę programową i jednocześnie proponujące niezależne, twórcze podejście. Bo niezależnie od systemu na końcu jest nauczyciel stojący w klasie przed uczniami i podejmujący decyzję, czego i jak uczy.
Aby przy dzisiejszym dostępie do specjalistycznej wiedzy odpowiedzialnie przygotować materiały do realizacji jakiegokolwiek przedmiotu, warto tę całą mądrość uwzględniać. Edukacja ma szansę być aktualna i adekwatna właśnie dzięki synergii, która polega na korzystaniu z różnorodnych zasobów. Oferujmy wiedzę, przesuwając akcent z treści na umiejętność dotarcia i krytycznej oceny tego, co się czyta i ogląda.
Część protestujących przeciwko edukacji zdrowotnej mówi jedynie o edukacji seksualnej. Czy można ją z tego przedmiotu wyciąć?
Zdrowie seksualne jest jednym z elementów zdrowia ogólnego. Zgodnie z założeniami podstawy programowej nowego przedmiotu zdrowie jest wartością, o którą należy dbać w wymiarze fizycznym, psychicznym, seksualnym, społecznym i środowiskowym na wszystkich etapach życia.
Podstawowa różnica między seksualnością a seksualizacją jest taka, że ta pierwsza jest wrodzona i rozwija się wraz z dojrzewaniem a druga to ekspozycja na obiekt seksualny w bardzo szerokim rozumieniu, np. półnagie kobiety w reklamach w przestrzeni publicznej, wszechobecny kult ciała. Jak podkreśla Elżbieta Stawecka, specjalistka zajmująca się m.in. tym obszarem w ORE, o seksualizacji możemy mówić w różnych wymiarach:
- społeczno-kulturowy mamy dzięki mediom, które pokazują mężczyzn jako mądrych i dominujących, a kobiety piękne, łagodne i dbające o dom, np. hasło z reklamy: „Mamy nie biorą wolnego”;
- interpersonalny to przede wszystkim sposób myślenia rodziców o dziecku i przekazywanie mu informacji na jego temat, np. dziecko słysząc, że jest za grube, zapamiętuje, że wygląd jest istotny i by zasłużyć na akceptację, musi być szczupłe – przez ten pryzmat będzie też postrzegać inne osoby;
- intrapsychiczny dotyczy bezpośrednio jednostki; młody człowiek może czuć rozdarcie pomiędzy tym, jaki chce być, a tym, co obserwuje dookoła, np. dziewczynka, która nigdy się nie malowała, nagle dostrzega, że musi, bo w reklamie słyszy, że „jest tego warta”, a chłopiec zaczyna myśleć, iż jest z nim coś nie tak, bo nie ma takich mięśni jak mężczyzna w filmie.
Edukacja seksualna proponowana w ramach przedmiotu edukacja zdrowotna nastawiona jest na budowanie poczucia własnej wartości, adekwatnego obrazu swojego ciała, naukę szacunku do siebie i drugiej osoby. Celem jest również ochrona przed seksualizacją, pokazanie, że jest to manipulacja i narzucanie pewnych kanonów. Zależy nam, by młody człowiek dostrzegał swoją wartość przez to kim jest, a nie jak wygląda.
Maluje się dość ambitny profil nauczyciela tego przedmiotu.
Być może, jeśli przyjmiemy, że uważność na potrzeby, umiejętność słuchania i wiedza metodyczna i merytoryczna to ambitne oczekiwania. Na pewno nie wszyscy nauczyciele mają wystarczające kompetencje do prowadzenia zajęć tak interdyscyplinarnych.
Na tę chwilę możemy mówić o dwóch rodzajach przygotowania:
- studia podyplomowe w zakresie edukacji zdrowotnej, jakie będą realizowane na niektórych uczelniach,
- propozycja, którą ORE przygotowuje na zlecenie MEN – na Zintegrowanej Platformie Edukacyjnej w formie e-learningów oraz w innych kanałach ORE dostępne będą materiały dla nauczycieli zebrane zarówno spośród istniejących zasobów, jak i przygotowywane dla potrzeb realizacji nowego przedmiotu; ponadto osoby chcące go uczyć będą mogły wziąć udział w szkoleniach, które przygotowujemy.
Gdzie można odesłać zainteresowanych, by pogłębili swoją wiedzę na temat nowego przedmiotu?
Pierwszy krok to znajomość podstawy programowej i zapewnienie nauczycielom dostępu do materiałów szkoleniowych oraz kursów przygotowujących do prowadzenia zajęć. Jeszcze przed 1 września 570 osób będzie mogło rozpocząć bezpłatne, dotowane przez państwo, studia podyplomowe z zakresu edukacji zdrowotnej na jednej z 11 uczelni, np. Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku, Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie czy Uniwersytecie Medyczny we Wrocławiu. Ponadto oprócz udostępnienia wspomnianych materiałów na ZPE ORE planuje spotkania superwizyjne z ekspertami, które pozwolą nauczycielom na dzielenie się pomysłami i metodami nauczania w zakresie edukacji zdrowotnej.
Jako psycholożka i psychoterapeutka pracująca często z młodymi ludźmi wiem, że tematy zawarte w programie edukacji zdrowotnej są dla nich ważne i ciekawe. Rolą dorosłych jest zapraszanie uczniów do budowania kompetencji w taki sposób, by nie zepsuć tej naturalnej ciekawości. Traktujmy ich serio – nie upupiajmy, odpowiadajmy na pytania i szanujmy poglądy. W tym zakresie mamy sporo do nadrobienia, czego przykładem jest choćby to, że najpierw posadziliśmy dzieci przed komputerami, a teraz odganiamy od ekranów.
Edukacja zdrowotna to edukacja całej społeczności szkolnej. Placówki oświatowe są na nią przygotowane w różnym zakresie. We wdrażaniu potrzebna będzie świadomość lokalnej sytuacji – jej potencjałów i trudności, ale też cierpliwość we wprowadzaniu zmiany i umiejętność stawiania małych kroków. Warto też zaczynać od tych, których nie trzeba przekonywać.
Rodzi się pytanie, kto jest odpowiedzialny za to, byśmy byli zdrowym społeczeństwem?
To jest świetne pytanie, bo dotyka kwestii indywidualnej i systemowej odpowiedzialności. Widzę tu cztery obszary:
- Rodzice – każdy człowiek jest odpowiedzialny za swoje zdrowie – jak się odżywia, czy dba o aktywność fizyczną, jak zarządza stresem i korzysta z profilaktyki. W kontekście dzieci pojawia się tu cały obszar odpowiedzialności rodziców. Przy czym pamiętajmy, że mają oni różną wiedzę na temat zdrowia, nawet w podstawowych obszarach. Jeśli nie są świadomi wagi pewnych zachowań (od podstaw zdrowego odżywiania i radzenie sobie ze stresem po wizytę u ginekologa), nie nauczą tego dziecka. Z jednej strony obserwujemy helikopterowych rodziców przynoszących do szkoły wodę marki X dla córki, bo zadzwoniła, że chce jej się pić, z drugiej chłopca, który z różnych powodów – od ubóstwa po zaniedbanie – nie wie, iż wskazane jest codziennie zmieniać skarpetki. Nie przekażesz dziecku czegoś, czego sam nie uważasz za istotne.
- Placówka oświatowa – może uzupełniać te luki. Udostępnienie dzieciom aktualnej wiedzy dotyczącej zdrowia jest nie tylko szansą dla nich na lepszy start, ale też na dostarczenie członkom ich rodzin ważnych informacji (oczywiście tam, gdzie dziecko jest słuchane).
- Państwo i instytucje publiczne – odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu warunków sprzyjających zdrowiu. System ochrony zdrowia, edukacja zdrowotna, regulacje dotyczące żywności, jakości powietrza czy warunków pracy – to wszystko ma ogromny wpływ na nasze zdrowie.
- Biznes i media – mają wpływ na nasze wybory. Czy promują zdrowe nawyki, czy raczej zachęcają do konsumpcji wysoko przetworzonych produktów i siedzącego trybu życia?
Jak widać, odpowiedzialność za zdrowe społeczeństwo jest współdzielona. Indywidualna decyzja o stylu życia to jedno, ale system powinien wspierać dobre wybory, a nie je utrudniać.
Co musi się wydarzyć, by edukacja zdrowotna stała się w 2026 r. przedmiotem obowiązkowym?
Mam nadzieję, że będzie to przedmiot obowiązkowy, bo głęboko wierzę w jego sens. Na wiem, co musi się wydarzyć, ale na pewno nie zaszkodzi rzetelna współpraca szkół, uczelni, ekspertów, instytucji i organizacji pozarządowych, dzięki której nie trzeba będzie wyważać otwartych drzwi. Istnieją świetne materiały przygotowywane przez ekspertów w poszczególnych dziedzinach i tego właśnie w tych przesyconych informacją i podziałami czasach nam potrzeba – obiektywnej, niezależnej od upodobań wiedzy opartej na dowodach naukowych.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Karolina Prus-Wirzbicka