Kilkadziesiąt organizacji społecznych zajmujących się edukacją zainicjowało proces myślenia nad tym, co należałoby w polskiej szkole zmienić, by była lepsza, mądrzejsza, mniej frustrująca, mniej toksyczna. Powstał Obywatelski Pakiet dla Edukacji – 10-punktowy plan rozwoju konsultowany ze środowiskiem edukacyjnym, wspierany przez związki zawodowe i samorządy lokalne oraz prodemokratyczne ugrupowania polityczne. Artykuł jest kontynuacją tekstu Pakt dla Edukacji Alicji Pacewicz z czerwcowego numeru „Dyrektora Szkoły”.
Od co najmniej kilku lat słychać z różnych stron głosy, że barierą dla rozwoju szkoły i dzieci jest obowiązująca obecnie przestarzała podstawa programowa. O ile wszyscy – włączając w to samego ministra edukacji – uważają, że jest ona zbyt obszerna i szczegółowa, o tyle brakuje jasnej koncepcji, jak się za podstawę zabrać. Jedni sądzą, że wystarczy ją ograniczyć mechanicznie, wycofując nadmiarowe wymagania, inni są zdania, że potrzebna jest zmiana paradygmatu podstawy. Chodzi o to, by zmienić długą, bo posiadającą ponad 2 tyś. wymagań szczegółowych, wyliczankę tematów i pojęć na mapę kompetencji kluczowych – przedmiotowych i ponadprzedmiotowych – do rozwijania na wszystkich zajęciach.
Co proponuje Obywatelski Pakt dla Edukacji? (https://sosdlaedukacji.pl/obywatelski-pakt-dla-edukacji/) i jakie wnioski wypracowano podczas Szczytu dla Edukacyjnego? Pierwsze z dwóch rozwiązań do równoległej realizacji dotyczy odchudzenia obecnej podstawy, co można zrobić nawet w ciągu kilku miesięcy: Radykalne ograniczenie podstawy programowej kształcenia ogólnego. W pierwszym etapie należy ograniczyć szczegółowe treści przedmiotowe i liczbę wymagań, znajdując równowagę między ilością przekazywanej wiedzy, a umiejętnościami i postawami. Nie chodzi o mechaniczne eliminowanie treści, ale o wyznaczenie priorytetów i określenie hierarchii ważności zagadnień i umiejętności. Podstawa programowa może zatem funkcjonować jako kompas w procesie nauczania, a nie twarde kryterium według którego jest oceniana i rozliczana praca kadry pedagogicznej. Nauczyciele i nauczycielki oraz szkoły powinni mieć znacznie więcej swobody w dopasowaniu treści i sposobów pracy do potrzeb swoich uczniów i uczennic. Można przyjąć zasadę, że podstawa programowa wypełnia np. 60-75% cyklu nauczania (https://sosdlaedukacji.pl/wp.content/uploads/2023/04/Szczyt-Edukacyjny-Podsumowanie-debaty-obywatelskiej-rozwiazania-i-rekomendacje.pdf)
Wystarczy wyobrazić sobie lekcje i projekty uczniowskie prowadzone ze znacząco większym marginesem swobody. Takie rozwiązanie buduje autonomię programową szkoły, kreatywność nauczycieli oraz motywację i ciekawość młodych ludzi. Daje wreszcie czas na naukę rzeczy użytecznych, w tym zarówno praktycznych umiejętności, jak i rozmowy o tym, co w życiu ważne, o wartościach i emocjach, a także o skomplikowanym XXI wieku. Z tym wiąże się dodatkowy postulat: Wprowadzenie nauczania problemowego o wyzwaniach współczesnej Polski i świata – w tym z zakresu edukacji klimatycznej, globalnej, europejskiej, obywatelskiej, medialnej, prawnej (również o prawach człowieka), równościowej, finansowej i in. – na wszystkich przedmiotach, oraz w nauczaniu blokowym (tamże).
Drugi etap pracy nad podstawą wymaga poważnego namysłu i pracy interdyscyplinarnego zespołu programowego z udziałem nauczycieli i dyrektorów ( a może nawet uczniów i absolwentów szkół), musi więc potrwać dłużej: Zmiana paradygmatu podstawy programowej rozumianego jako jej teoretyczne uzasadnienie i wskazanie celów edukacyjnych: zbudowanie podstawy programowej wokół wymagań ogólnych, bazowanie na kompetencjach kluczowych oraz wspólnym zestawie umiejętności rozwijanych i realizowanych na wszystkich przedmiotach i w blokach dziedzinowych. Konieczna jest weryfikacja, które treści są najistotniejsze i stanowią fundament dalszego samokształcenia – podstawa powinna określać niezbędną bazę wiedzy, umiejętności i postaw, ale też dawać możliwość wyboru zagadnień poza najistotniejszymi treściami (tamże).
Przebudowa podstawy programowej i powiązanych z nią wymagań egzaminacyjnych wymaga czasu, za to już względnie szybko można by wprowadzić inną zmianę, która uelastyczni sposób pracy nauczycieli. Chodzi o likwidację sztywnego ramowego planu nauczania, by przenieść na poziom szkoły decyzję, ile godzin nauczania danego przedmiotu można zrealizować w poszczególnych klasach, z pozostawieniem ogólnej liczby na danym etapie kształcenia. Należy zrezygnować z zapisów ograniczających organizację pracy w grupach międzyoddziałowych, międzyklasowych i międzyszkolnych ze wszystkich przedmiotów oraz wprowadzić możliwość realizacji przedmiotów nauczanych w zakresie rozszerzonym w szkołach ponadpodstawowych w dowolnej klasie. Zwiększenie liczby godzin do dyspozycji dyrektora także ułatwi dopasowanie szkolnej siatki godzin do potrzeb uczniów. Takie rozwiązania obowiązywały przez kilkanaście lat i dobrze wszystkim służyły, warto je więc przywrócić.
Praca zespołowa
Jednym z celów organizacji i osób skupionych wokół Paktu dla Edukacji jest przemiana polskiej szkoły z miejsca, gdzie stawia się niemal wyłącznie na indywidualne osiągnięcia, ciągłe porównywanie się i rywalizację, w miejsce uczenia się współpracy. Wyobraźmy sobie, ile zyskają wszyscy członkowie społeczności szkolnej, gdy postawimy na wzajemną pomoc i pracę zespołową. Uczenie współpracy, które musi zawsze odbywać się przez codzienne jej doświadczanie, przygotowuje uczniów do funkcjonowania na nowoczesnym rynku pracy (współpraca jest umiejętnością kluczową, bez której żadne kompetencje zawodowe i merytoryczne nie zostaną docenione) oraz w życiu społecznym i rodzinnym.
Chodzi nie tylko o zadbanie o dzieci i młodzież, ale też dorosłych – najlepiej poprzez upowszechnienie pracy zespołowej w stałych lub tworzonych ad hoc zespołach, w których pomagamy sobie w przygotowaniu ciekawych zajęć, dzielimy się pracą przy tworzeniu materiałów dydaktycznych, wspieramy w szukaniu rozwiązań trudnych sytuacji wychowawczych. Potrzebna jest szkoła, która na co dzień uczy wspólnego rozpoznawania i rozwiązywania problemów oraz zespołowego działania. Dotyczy tego pozornie banalny postulat, który mógłby jednak zrewolucjonizować polską oświatę: Upowszechnianie metod pracy zespołowej i projektowej na każdej lekcji (np. co najmniej 10-15 minut w zespołach lub choćby w parach), a także podczas realizacji projektów i na zajęciach pozalekcyjnych, w pracy rady pedagogicznej, zespołów wychowawczych czy przedmiotowych (tamże).
Dobre relacje
Dla uczniów relacje z nauczycielami są warunkiem skutecznego uczenia się, co potwierdzają nie tylko badania, ale też doświadczenia nasze i znanych nam młodych ludzi. Czy to przypadek, że tak często ulubione przedmioty i ulubieni nauczyciele pokrywają się ze sobą? W rekomendacjach wskazujemy, że nie będzie dobrej szkoły bez dobrych relacji w całej szkolnej społeczności: między uczniami, nauczycielami a uczniami, między pracownikami szkoły, między nią a rodzicami.
Bo szkoły z pierwszych miejsc w rankingach nie zawsze są dobre dla swoich uczniów. Bo wszyscy zasługujemy na szacunek, docenienie naszych wysiłków i postępów, a nie tylko wyników, oraz zrozumienie dla błędów, które są przecież warunkiem skutecznego zdobywania umiejętności. Bo ocenianie ma pomagać się uczyć, a nie straszyć.
Jeden z postulatów uczestników Szczytu Edukacyjnego brzmi: Popularyzowanie (na wszystkich etapach edukacji) oceniania rozumianego jako docenianie, wskazujqcego kierunki do rozwoju i zmiany. Zadbanie o adekwatność podstawy programowej do systemu oceniania, tak aby oceny były narzędziem monitorowania procesu uczenia się i rozwoju dziecka. (…) Popularyzowanie pracy z błędem jako metody sprzyjającej uczeniu się w powiązaniu z poczuciem bezpieczeństwa osoby uczącej się (tamże).
W rekomendacjach zachęcamy też do nietworzenia okazji do rywalizacji (wszechobecne konkursy, rankingi i nagrody dla najlepszych, podawanie do publicznej wiadomości ocen) na rzecz pracy zespołowej (w mieszanych i zmieniających się grupach), prezentacji oraz przeglądów uczniowskich prac i osiągnięć jako formy doceniania różnorodnych zainteresowań czy talentów, także wykraczających poza przedmioty szkolne. Dotyczy tego m.in. postulat sformułowany przy stoliku „Szkoła równych szans i dobrego traktowania”: Zapewnienie dobrego klimatu do uczenia się i rozwoju. Prowadzenie polityki edukacyjnej według innych kryteriów niż tylko wyniki egzaminów czy olimpiad. Ewaluacja szkół pod kqtem klimatu sprzyjajqcego uczeniu się. Uwzględnianie wskaźników „miękkich” obok dotychczas stosowanych kryteriów rankingowych, tj. wyników egzaminów końcowych oraz osiągnięć w konkursach i olimpiadach (tamże).
Zmniejszenie nacisku kładzionego na konkurencję posłuży nie tylko dzieciom i młodzieży (dla których jest to źródło ogromnego i nieproduktywnego stresu), ale też ułatwi pracę nauczycielom (koniec z porównywaniem wyników i ocen poszczególnych klas) oraz poprawi relacje między konkurującymi ze sobą szkołami. Jesteśmy przekonani, że osłabienie rywalizacji pomoże przywrócić uczniom radość z nauki, a nauczycielowi ułatwić pełnienie roli osoby wspierającej rozwój, nie zaś egzekutora ocen i szczegółowych treści, z których wszyscy – łącznie z egzekutorem – są potem bezwzględnie rozliczani.
Specjalistyczne wsparcie
Nie zadbamy o dobre relacje i atmosferę w szkole, jeśli zostawimy z tyłu uczniów potrzebujących szczególnego wsparcia, np. w zakresie szeroko rozumianego zdrowia psychicznego bądź poczucia własnej wartości czy radzenia sobie ze stresem i porażkami. Równie ważne jest wspieranie nauczycieli i innych pracowników w trudnych sytuacjach w pracy z dziećmi i ich rodzinami.
Dotyczy tego kolejna rekomendacja Szczytu Edukacyjnego: Zapewnienie uczniom, uczennicom, nauczycielkom, nauczycielom i rodzicom w każdej szkole specjalistycznej opieki psychologicznej i pedagogicznej. Konieczna jest zmiana standardu w zakresie zatrudnienia specjalistów i specjalistek – o ich liczbie nie powinna decydować tylko liczba dzieci w placówce, ale także liczba uczniów i uczennic ze zwiększonymi potrzebami. Istotne jest: zapewnienie w ramach subwencji środków na zatrudnienie specjalistek i specjalistów; stworzenie możliwości elastycznego zatrudniania kadry nauczycielskiej, specjalistów i specjalistek, zależnie od potrzeb placówki; rozbudowanie sieci poradni psychologiczno-pedagogicznych, aby ułatwić dostęp do specjalistycznej pomocy, wsparcia i diagnozy (tamże).
Szkoła demokracji
,,Jeśli w szkole nie ma demokracji, gdzie mamy się jej nauczyć?” – takimi plakatami w Warszawie promuje się politykę młodzieżową i podkreśla, jak ważne jest, by szkoła była miejscem wychowania młodych ludzi do rozumienia i szanowania reguł demokracji oraz do autentycznego, a nie udawanego udziału w życiu publicznym.
Aby tak się jednak działo, szkoły same powinny pokazywać, na czym polegają rządy prawa oraz demokratyczne zarządzanie. Dlatego tak ważne są dla nas rekomendacje dotyczące codziennego przestrzegania przez dzieci i dorosłych reguł szkolnych, w tym szanowania praw uczniów. Jak pokazało badanie Stowarzyszenia Umarłych Statutów, szkoły nagminnie łamią te prawa we wszystkich właściwie obszarach, m.in. wolności osobistych, oceniania, nauczania, uczniowskiej samorządności czy praw osób pełnoletnich (https://raport.sus.org.pl/ebook.pdf).
Nie ma już społecznego przyzwolenia na niekonstytucyjne zapisy w statutach szkolnych, nieprzestrzeganie ich oraz regulaminów (np. częste wciąż sytuacje, gdy liczba sprawdzianów w tygodniu przekracza ustalony limit), zwracanie się do uczniów w sposób naruszający ich godność. Jeśli chcemy, by nauczyciele cieszyli się szacunkiem, nie możemy dopuszczać i akceptować tego typu zachowań. W naszych rekomendacjach pokazujemy, jak w codzienne życie szkoły wpisać praktyki budujące demokratyczną kulturę, np. poprzez wzmocnienie głosu dzieci i młodzieży dzięki lepiej działającemu samorządowi uczniowskiemu, poważne traktowanie statutów szkolnych oraz ich dostosowanie do obowiązującego prawa. Postulujemy również uchwalenie ustawy o prawach uczniowskich i powoływanie rzeczników tych praw: centralnie, w gminach i szkołach.
Przywództwo rozproszone
Jesteśmy przekonani o wadze uspołecznienia zarządzania szkołą jako formy wsparcia dyrektorów. Aktywne rady rodziców, rady szkoły; rady pedagogiczne i samorządy uczniowskie powinny pomagać dyrekcji diagnozować wyzwania dotyczące organizacji pracy szkoły, dydaktyki i przestrzeni szkolnej, pomagać znajdować rozwiązania, co do których będzie względny konsensus, a także wspierać wdrażanie wspólnych postanowień.
Rekomendacja w tej sprawie brzmi: Stworzenie odpowiednich uregulowań – ustawowych, lokalnych i wewnątrzszkolnych – oraz narzędzi dla społecznych organów szkoły, w tym rad szkół, np. poprzez przeznaczenie części subwencji oświatowej bezpośrednio dla rad rodziców, rad szkół i samorządów uczniowskich oraz przyznanie im konkretnych kompetencji. Założeniem jest tu nie rywalizacja, ale współpraca wszystkich ciał decyzyjnych (dyrekcji, rady pedagogicznej i innych organów społecznych) i zrównoważenie ich wpływu na życie szkoły (https://sosdlaedukacji.pl/wp-content/uploads/2023/04/Szczyt-Edukacyjny-Podsumowanie-debaty-obywatelskiej-rozwiazania-i-rekomendacje.pdf).
Propozycje zgłaszane na szczytach edukacyjnych i w lokalnych debatach dla edukacji wskazują na możliwość wzięcia przez społeczne organy części odpowiedzialności za procesy dydaktyczne i wychowawcze, za atmosferę w placówce oraz niedocenianą rolę szkoły w społeczności lokalnej. Jesteśmy przekonani, że model przywództwa rozproszonego będzie służył zarówno całej społeczności szkolnej, jak i samym dyrektorom, zyskają bowiem w nauczycielach, rodzicach i uczniach partnerów do współpracy zamiast roszczeniowych petentów.
Rozbieżności w opiniach
Edukacja to ogromny i skomplikowany system, w którym wszyscy czują się częściej ofiarami zewnętrznych sił niż aktorami dysponującymi mocą sprawczą. Na dodatek każdej grupie coś innego najbardziej doskwiera i każda chciałaby coś innego pilnie zmienić. Trudno więc o całkowity konsensus, zwłaszcza jeśli przez lata nie rozmawialiśmy otwarcie o priorytetach i propozycjach wyjścia z nasilającego się kryzysu. Dlatego zanim stworzymy nowy model, musimy poświęcić trochę czasu na zebranie i wymianę pomysłów, a także wynegocjowanie, które z nich są sensowne i realistyczne, a które należy odrzucić lub jeszcze sprawdzić np. w formie mniejszych czy większych pilotaży.
W gorących dyskusjach na Szczycie Edukacyjnym i kolejnych debatach wokół Paktu dla Edukacji nie wszyscy zgadzali się z proponowanymi rozwiązaniami. Spory dotyczyły m.in. stopnia decentralizacji i autonomii szkoły, zakresu kompetencji kuratoriów, zasad finansowania oświaty i wynagrodzeń nauczycieli, pragmatyki zawodu nauczyciela oraz trybu pracy nad zmianami w podstawie programowej czy systemie egzaminacyjnym (co zostawić, co zmienić, by szkoła nie była tylko przygotowalnią do egzaminu).
Związek Nauczycielstwa Polskiego zdecydowanie sprzeciwia się propozycjom: rewizji Karty Nauczyciela (i włączenia jej do ustawy Prawo oświatowe), powołania izb nauczycielskich, nadania osobowości prawnej szkołom i placówkom oświatowym oraz likwidacji kuratoriów oświaty. Z kolei przedstawiciele samorządów nie zgadzają się na zastąpienie subwencji oświatowej precyzyjnie wyliczoną dotacją na nauczycielskie wynagrodzenia (projekt ZNP). Dyrektorzy zaś zgłaszają propozycje większego uniezależnienia szkoły od organu prowadzącego, czemu rzecz jasna niechętne są samorządy. We wszystkich tych sprawach trzeba szukać rozsądnych kompromisów, a nie sztywno upierać się przy swoim.
Tylko wyjęcie na stół rozbieżności i próba znalezienia rozwiązań – uzgodnionych, alternatywnych lub wariantowych- daje nadzieję na sformułowanie realistycznej strategii naprawy edukacji, stopniowe osłabienie ognisk oporu oraz modyfikowanie przyjętych opcji, tak jak w formule design thinking. Coraz częściej stosujemy ją w szkołach i na lekcjach, czas wreszcie wykorzystać myślenie projektowe do zmiany systemu. Design thinking zakłada, że każde rozwiązanie to prototyp, który należy sprawdzić w działaniu i zmienić, czasem nawet kilka razy, żeby naprawdę odpowiadało na potrzeby klasy czy szkoły. Nie bójmy się pilotaży i sprawdzania, co najlepiej działa. Przykładowo w Walii najpierw wdrażano nowe pomysły w szkołach pionierskich, a dopiero od ubiegłego roku szkolnego wprowadza się je do wszystkich placówek.
Eksperci współpracujący z SOS dla Edukacji proponują sporo rozwiązań systemowych, które uproszczą funkcjonowanie szkoły i zdejmą z barków dyrekcji biurokratyczne wymagania, a przede wszystkim zmniejszą lęk przed złym prawem i kontrolą. To lęk sprawia, że sami na wszelki wypadek zaczynamy produkować kolejne sprawozdania, dokumenty, regulaminy, nawet jeśli nie wymaga tego żaden przepis.
Jednocześnie większość z nas nie chce rewolucji – po ostatniej reformie szkoła jest tak poturbowana, że nikomu nie można fundować kolejnej przebudowy wszystkiego, nawet jeśli uważamy, że np. likwidacja gimnazjów była poważnym błędem. Środowiska nauczycielskie i dyrektorskie marzą, by dać im wreszcie spokój oraz nie przeszkadzać w merytorycznej i wychowawczej pracy.
Nowe otwarcie
Jak pogodzić potrzebę naprawy z potrzebą spokoju? Uważamy, że trzeba w szerokim eksperckim gronie z udziałem dyrektorów i nauczycieli opracować mapę drogową zmian i wskazać takie obszary, w których mogą być szybkie (np. sposób mianowania kuratorów oraz ograniczenie ich kompetencji zarządczych) i które wymagają dłuższego procesu (podstawa programowa czy kształcenie przyszłych nauczycieli).
Przez pierwsze 100 dni przyszłych reformatorskich rządów można w miarę bezboleśnie wprowadzić zmiany upraszczające prawo. Zespół prawny współpracujący z SOS dla Edukacji proponuje 10 szybkich rozwiązań, które da się wdrożyć, nie naruszając konstrukcji systemu, a które zmienią klimat oraz sytuację dyrektorów, nauczycieli i uczniów.
Eksperci proponują m.in. gilotynę regulacyjną, czyli wycofanie tych zapisów prawnych, które są nadmiarowe, sprzeczne ze sobą bądź szkodliwe. Piszą także o odwróconym nadzorze pedagogicznym, w ramach którego zadaniem kuratorów byłoby ograniczenie nadprodukcji dokumentów. Ten problem widzi również ministerstwo edukacji, które jesienią 2021 r. opublikowało listę ponad 50 dokumentów tworzonych pomimo braku obowiązku prawnego. Badanie ZNP pokazało jednak, że resortowe apele nie miały wpływu na praktykę w szkołach. Lęk przed kontrolą i problemami jest silniejszy (https://glos.pl/ankieta-znp-szkolna-biurokracja-to-nadal-duzy-problem).
Powinny powstać tematyczne zespoły robocze o zróżnicowanym składzie pracujące według wspólnego harmonogramu. Należy zebrać najlepsze propozycje zmian systemowych, a następnie w uporządkowany sposób wybrać rozwiązania optymalne, nie bojąc się tych wariantowych czy przejściowych. Taki edukacyjny crowdsourcing musi uwzględniać dobre praktyki z innowacyjnych szkół i gmin (jest ich naprawdę dużo), a także innych krajów. I znowu przywódcy edukacyjni są w tym procesie niezbędni.
Kto może zainicjować i poprowadzić ten proces? Póki co odbywa się on równolegle w różnych gremiach, a jedną z ambicji SOS dla Edukacji jest doprowadzić, by te środowiska nawzajem się usłyszały i zaczęły pracować pod wspólnym szyldem. Warto zwrócić uwagę, że pomysł stworzenia Komisji Edukacji Narodowej – niezależnego kolegialnego ciała do dalszych prac nad naprawą szkoły – od kilku lat zgłaszają różne partie polityczne i grupy eksperckie. Niezależnie od tego, kiedy i pod jaką nazwą taka instytucja powstanie, jedno jest pewne – musi się opierać na współdziałaniu wszystkich ważnych podmiotów: rządu, samorządów lokalnych, uczelni wyższych, organizacji nauczycielskich, przedstawicieli oświaty niepublicznej oraz edukacyjnych organizacji pozarządowych.